13-12-2015 01:05
Poniższy tekst przedstawia moje indywidualne przemyślenia oparte na własnoręcznie przeprowadzonych analizach, możesz się z nimi nie zgadzać, jednak zachowaj kulturę podczas prowadzenia dyskusji.
Siedzę na tym forum już ładny kawałek czasu, więc niektórzy już co nieco o mnie widzą. Przykładowo, że lubię pisać długie wypowiedzi, co mam zamiar znów zrobić. Tytuł tematu... jak to tytuł, ma w sobie więcej dramaturgii niż sam artykuł. Ot, cecha dziennikarska, której mi ewidentnie brak
Cyklicznie na forach pojawiają się tematy typu "jak się wybić", "jak zdobyć widzów", "dlaczego nikt mnie nie ogląda", "gdzie się mogę promować", etc. W mej szczerości przyznać muszę się, że sam borykam się z tym problemem, jednak... postanowiłem dać sobie szansę go ominąć, czego właśnie nie robi zdecydowana większość z tych płaczących osób i temu chciałbym poświęcić niniejszy tekst.
Żeby mieć podpórkę do napisania tego osobistego przemyślenia dotyczącego między innymi pewnie i większości z Was, postanowiłem wybadać teren jak to tak naprawdę jest z tymi początkującymi twórcami na scenie YouTube. Daleko szukać nie musiałem. Wylęgarnia aż roi się od kanałów wszelakiej maści... Stop! Wszelakiej maści? Właśnie, że nie! I dziś właśnie o tym.
Na wstępie przejrzałem 3 pierwsze strony działu "wylęgarnia" w celu podzielenia kanałów na dwie grupy odnośnie rodzajów nagrywanych przez nich filmów:
- pierwszą grupą kanałów są osoby tworzące materiały z gier, których było 56.
- druga grupa kanałów to osoby tworzące wszystko inne niż gry, a takich kanałów znalazło się aż... 2!
Czy wyniki są zaskakujące? Z grupy badawczej jaką wybrałem, kanały oferujące nam coś innego niż gry to w przybliżeniu zaledwie 3.5%. Chwileczkę, nie do końca tak jest. Jeden z tych kanałów tak naprawdę posiada content złożony z gier i innych filmów, czyli w zasadzie mógłbym zaklayfikować go do oby powyższych grup, co tylko pogorszyłoby wskaźnik filmów oferujących coś innego niż tylko gry. Zatem w czym leży problem moim zdaniem? Uwielbiam metafory, gdyż więcej ludzi potrafi je zrozumieć. Wyobraźmy sobie sytuację, że 96.5% sklepów sprzzedaje tylko żółty ser, różne odmiany, bo ludzie nagrywają różne gry. Natomiast 3.5% sklepów potrafi sprzedać nam wszystko inne. Już zaczynasz rozumieć, prawda? Często zdarza się, że z dwóch sklepów obok siebie jede się nie utrzymuje, bo ten drugi sprzedaje dokładnie to samo. Pytam się więc, dlaczego zatem kanały na yt miałaby się utrzymać, czyli mieć widzów? Czy osoby zakładające kanał na yt są bezmyślne, stawiając nowy sklep w miejscu gdzie sklepów tego typu są już dziesiątki, jak nie setki tysięcy?
Rozważmy problem od tej strony, czyli nie od strony widzów, lub metaforycznie klientów, tylko od tego co dany kanał (czyt. sklep) potrafi nam zaoferować. Rozważmy sytuację, że zachciewa mi się iść na zakupy, czyli obejrzeć film z gry, i chcę kupić żółty ser, czyli obejrzeć grę. Wychodzę z domu (wchodzę na yt) i patrzę: wielkie sklepy z dużą renomą, czy jakaś nowa mała osiedlówka, gdzie pewnie nie mają jeszcze nawet kasy fiskalnej i liczą na kalkulatorze? Dla mnie wybór jest prosty, czyli idę tam, gdzie wiem, że dostanę to co chcę i będzie to dobrej jakości, czyli wybieram dużą firmę, olewając osiedlówkę, do której z ciakwości pójdzie jeden na tysiąc i nie koniecznie tam coś kupi. Rozumiesz? Zastanów się, dlaczego ktoś miałby ryzykować czas na zwiedzanie osiedlowego sklepiku, skoro wie i ma sprawdzony inny sklep? Dziś czas to pieniądz, ludzie powtarzają jak zaczarowani "ciągle brakuje mi czasu", "nie mam na to czasu", "doba by mogła mieć 48h". Znam to ze swojego życia. Jeśli nie jest się dzieckiem na utrzymaniu rodziców, to tak wygląda życie i tego typu artykuły trzeba pisać po nocach lub... w ogóle ich nie pisać i iść spać. Z racji statusu "noob'a na YT" poczuwam się do obowiązku napisania artykułu. Kontynuując przerwaną myśl, proszę odpowiedz sobie teraz, którym z tych sklepów Ty jesteś i co oferujesz klientowi? Czy ktoś poza znajomymi, którym kultura nakazuje, Cię odwiedzi? Owszem, wspomniany wcześniej jeden na tysiąc...
W tej chwili wypadałoby spojrzeć na płaczących autorów tematów o tym, jak to są poszkodawni i nie mogą się wybić. Jak myślicie, ile z kanałów autorów oferuje coś innego niż gry? Śmiem podeprzeć się na mojej małej próbie statystycznej, że nie jest to więcej niż 3.5%. A dlaczego? Bo kurka wodna nie ma powodu, dla którego ktoś miałby przyjśc do Twojego malutkiego sklepu, nie wiedząc nawet co oferujesz i mając obok potężne renomowane marki. Czy to oznacza całkowity koniec możliwości zdobywania widzów nagrywając gry? Oczywiście, że nie! Ale... skoro chcesz mieć klientów i już musisz sprzedawać ten żółty ser, to może zrobiłbyś taką odmianę sera, którego nikt nie ma, czyli nagrał grę której nikt nie nagrał? Trudna sprawa, nieprawdaż? Z przykładowo 1000 nowych kanałów, statystycznie 965 jest o grach. Zakładam, że jeden z takich kanałów osiąga próg chociażby 5 000 widzów. Cały 1 kanał na 965 daje nam galaktyczne 0.103% szansy, że to właśnie będziesz Ty! Żeby Ci to uświadomić, ile to jest 0.1%... Kup 1000 piłeczek od ping ponga, pomaluj jedną mazakiem, potem wrzuć wszystkie do urny i wylosuj jedną. Tak to wygląda w przybliżeniu. Jak określasz swoje szanse? Ile razy musisz losować, aby wyciągnąc pomalowaną piłeczkę? 1? A może 2500? Tak właśnie wygląda sprawa prawdopodobieństwa zdobycia widzów nagrywając gry, moim prywatnym zdaniem. Być może Ci się uda na pierwszym kanale, a być może dopiero po założeniu 2500 kanałów Ci się uda...
Do powyższych rozważań nie wziąłem jednego bardzo ważnego aspektu, który dodatkowo osłabia wyżej wymienione szanse. Niedługo zaczynamy już 2016 rok. Teraz komputer za 2000zł jest w stanie pociągnąć takiego Wieśka III. Dochodzi zatem wybór u wielu ludzi "wolę siedzieć na dupie i oglądać jak ktoś się dobrze bawi, czy samemu zagrać?". Ja osobiście umieram po 5 minutach jak ktoś gra i ocknąć mnie może tylko bomba atomowa, która wybuchnie mi centralnie pod brodą! Za to grając samemu czasem ciężko jest mnie oderwać od komputera. Dlaczego? Wolisz oglądać jak ktoś się dobrze bawi, czy samemu się dobrze bawić? Wolisz oglądać jak ktoś bawi się z fajnymi dziewczynami na plaży popijając drinki, czy sam wolałbyś to robić? Chciałbym w przyszłości przeprowadzić sondę wśród ludzi dając im tylko dwie możliwości do wyboru: wolisz oglądać jak ktoś gra, czy samemu grać? Stawiam, że będzie miażdżąca przewaga na drugą opcję. Chwila! Ty nagrywasz gry, prawda? Więc też wolisz grać! Po co więc to nagrywać? Dla mniejszości, która w tłumie Cię i tak nie odnajdzie, wmawiając sobie, że "ja nie robię tego dla widzów, że nie obchodzą mnie statystyki"? To po co wstawiasz na yt, skoro nie robisz tego dla widzów? Z takim nastawieniem równie dobrze możesz odłożyć swoje filmy na półkę stojącą na strychu, ot co...
Uff... Wydawać by się mogło, że bardzo zlinczowałem osoby nagrywające gry, jednak nie to miałem na celu. Chcę Ci tylko pokazać, co robisz i jakich efektów możesz się spodziewać - podkreślę to kolejny raz, moim zdaniem i nie musisz się z nim zgadzać. Dodatkowo należałoby w końcu wziąc pod uwagę kryterium jakości tego co oferujecie. Ku temu również przeprowadziłem pewne badania, które trwały 30 dni. Otóż każdego dnia wyszukiwałem nowych kanałów, posiadających na koncie maksymalnie 3 filmy. Dzień w dzień szukałem po datach wstawiania i oglądałem od 2 do 4 osób i wiecie co? Moje filmy nie są może dobre jakościwo i zdaję sobie z tego sprawę, ale 90% klipów początkujących yt'berów to bym skasował i usunął w niepamięć! Proszę państwa, Wy chcecie się wybić, co oznacza "zdobyć widzów". Czym? Ja się pytam czym? Intro głośniejsze o 30dB od pozostałości filmu jest nagminnym standardem, nagrywanie w formacie 4:3 i rozciąganie do 16:9 jest dla Was czymś normalnym, a o audio nie wspomnę nawet, bo nie dośc, że oczy krwawiły, to uszy mi zwiędły dosłownie. Przez te 30 dni z początkujących yt'berów znalazłem dosłownie 3-4, którzy wiedzieli co robią i dało się ich oglądać pod względem jakościowym (w ogóle nie zahaczam jeszcze o merytorykę, bo z artykułu zrobiłaby się książka). Halooooooooooo!!! Budzimy się! Chcesz coś osiągnąć, to się postaraj, zamiast płakać.
Właśnie odnośnie tych starań... Postanowiłem również zastanowić się, dlaczego jest tak wiele nowych kanałów z grami. Czyżby były one unikatowe? Nieee, przecież o tym wcześniej już pisałem. Czyżby były czymś wyjątkowym? Skądże, jest ich więcej, więc są powszechne. To może wymagają ogromnego zaangażowania i bardzo dużo pracy względem innych filmów? Przemyślmy to. Czego wymaga nagranie filmu z gry? Zainstalowania gry - to rzeczywiście może być trudne, prawda? Trzeba wybrać na której partycji zainstalować... Po tej jakże ciężkiej decyzji większośc musi uporać się ze ściagnięciem cracka do Frapsa, zakładając przy tym górę tematów na forum, "a dlaczego mi to nie chodzi"? Jak już chodzi, to potem jest "a jak ustawić ten program, aby było dobrze"? Czy wy kurde bele widzieliście kiedyś temat na forum, "jakie ustawienia dać w kamerze, aby nagrać przelatujący samolot"? Nie mówię, że wszyscy tacy są, ale nieporadność niektórych mnie dosłownie rozbraja. Uff, dochodzimy wreszcie do samego nagrania. Odpalamy grę, wciskamy przycisk "start nagrywanie" i gramy. Na koniec wciskamy "stop" i narazie. W programie do edycji pozostaje dodać intro (którego większośc nie potrafi przyciszyć do poziomu głośności ich filmu, co mnie tak strasznie irytuje, że wypominam to kolejny raz), outro, odszumić i gotowe. No dobra... niektórzy robią jeszcze bardzo czasochłonne "cięcia". Super. Tyle? Już? Tak. To porównajmy sobie teraz czasochłonność takiego nagrania do filmu, w którym ktoś podejmuje się przedstawić content inny niż gry, dajmy na to jakąś historię, a być może teraźniejszość lub przyszłość. Ostatnim z takich filmów na naszym forum były ciekawostki o Adolfie Hitlerze. Film bardzo mi się spodobał. Myślicie, że kosztował autora tyle samo pracy co zwykłe nagranie z gry? Może więcej? A może mniej? Moim osobistym zdaniem zdecydowanie więcej. Wynikałoby, że nagrywanie gier jest najprostszym rodzajem tworzenia filmów i to jest kolejny czynnik, dlaczego gier jest tak dużo. Po prostu tworzenie tych filmów nie wymaga od nas... od Ciebie tyle pracy, co stworzenie przytoczonego filmu o byłym dyktatorze.
Jeśli dotrwałeś aż do tej części tekstu, proszę Cię zastanów się nad tym co tworzysz, zanim zaczniesz płacz o braku widzów i popularności Twojego kanału. Stawiaj sobie cele takie, na jakie sam pracujesz. Tworząc najprostsze materiały oczekuj najprostszych wyników. Wiele razy czytałem, że YouTube to praca, a jak to mówią - jaka praca, taka płaca. Bolączką dzisiejszego świata jest fakt, że każdy wymaga od innych wielu rzeczy, jednak mało kto z nas daje cokolwiek od siebie. Ja w życiu mam pod tym względem prostą zasadę - wymagam od innych nie więcej, niż od samego siebie. Jeśli więc chcę wymagać czegoś od innych, to najpierw wymagam tego od siebie, robię to. Zainspirował mnie do tego Jan Paweł II, który powtarzał, abyśmy najpierw wymagali od siebie. Zawsze w tym co robię od siebie wymagam najwięcej, starając się pozostać co do swojej osoby krytyczny. Nie ważne czy piszę artykuł na temat ukochanego portalu jakim jest yt, czy tworzę filmy, czy prowadzę auto...
I na sam koniec - napisał to facet posiadający marne (w Twoich oczach) 83 subskrypcje. Mogłeś to najpierw sprawdzić i w ogóle nie czytać nic nie znaczących wypocin takiego noob'a!
Siedzę na tym forum już ładny kawałek czasu, więc niektórzy już co nieco o mnie widzą. Przykładowo, że lubię pisać długie wypowiedzi, co mam zamiar znów zrobić. Tytuł tematu... jak to tytuł, ma w sobie więcej dramaturgii niż sam artykuł. Ot, cecha dziennikarska, której mi ewidentnie brak
Cyklicznie na forach pojawiają się tematy typu "jak się wybić", "jak zdobyć widzów", "dlaczego nikt mnie nie ogląda", "gdzie się mogę promować", etc. W mej szczerości przyznać muszę się, że sam borykam się z tym problemem, jednak... postanowiłem dać sobie szansę go ominąć, czego właśnie nie robi zdecydowana większość z tych płaczących osób i temu chciałbym poświęcić niniejszy tekst.
Żeby mieć podpórkę do napisania tego osobistego przemyślenia dotyczącego między innymi pewnie i większości z Was, postanowiłem wybadać teren jak to tak naprawdę jest z tymi początkującymi twórcami na scenie YouTube. Daleko szukać nie musiałem. Wylęgarnia aż roi się od kanałów wszelakiej maści... Stop! Wszelakiej maści? Właśnie, że nie! I dziś właśnie o tym.
Na wstępie przejrzałem 3 pierwsze strony działu "wylęgarnia" w celu podzielenia kanałów na dwie grupy odnośnie rodzajów nagrywanych przez nich filmów:
- pierwszą grupą kanałów są osoby tworzące materiały z gier, których było 56.
- druga grupa kanałów to osoby tworzące wszystko inne niż gry, a takich kanałów znalazło się aż... 2!
Czy wyniki są zaskakujące? Z grupy badawczej jaką wybrałem, kanały oferujące nam coś innego niż gry to w przybliżeniu zaledwie 3.5%. Chwileczkę, nie do końca tak jest. Jeden z tych kanałów tak naprawdę posiada content złożony z gier i innych filmów, czyli w zasadzie mógłbym zaklayfikować go do oby powyższych grup, co tylko pogorszyłoby wskaźnik filmów oferujących coś innego niż tylko gry. Zatem w czym leży problem moim zdaniem? Uwielbiam metafory, gdyż więcej ludzi potrafi je zrozumieć. Wyobraźmy sobie sytuację, że 96.5% sklepów sprzzedaje tylko żółty ser, różne odmiany, bo ludzie nagrywają różne gry. Natomiast 3.5% sklepów potrafi sprzedać nam wszystko inne. Już zaczynasz rozumieć, prawda? Często zdarza się, że z dwóch sklepów obok siebie jede się nie utrzymuje, bo ten drugi sprzedaje dokładnie to samo. Pytam się więc, dlaczego zatem kanały na yt miałaby się utrzymać, czyli mieć widzów? Czy osoby zakładające kanał na yt są bezmyślne, stawiając nowy sklep w miejscu gdzie sklepów tego typu są już dziesiątki, jak nie setki tysięcy?
Rozważmy problem od tej strony, czyli nie od strony widzów, lub metaforycznie klientów, tylko od tego co dany kanał (czyt. sklep) potrafi nam zaoferować. Rozważmy sytuację, że zachciewa mi się iść na zakupy, czyli obejrzeć film z gry, i chcę kupić żółty ser, czyli obejrzeć grę. Wychodzę z domu (wchodzę na yt) i patrzę: wielkie sklepy z dużą renomą, czy jakaś nowa mała osiedlówka, gdzie pewnie nie mają jeszcze nawet kasy fiskalnej i liczą na kalkulatorze? Dla mnie wybór jest prosty, czyli idę tam, gdzie wiem, że dostanę to co chcę i będzie to dobrej jakości, czyli wybieram dużą firmę, olewając osiedlówkę, do której z ciakwości pójdzie jeden na tysiąc i nie koniecznie tam coś kupi. Rozumiesz? Zastanów się, dlaczego ktoś miałby ryzykować czas na zwiedzanie osiedlowego sklepiku, skoro wie i ma sprawdzony inny sklep? Dziś czas to pieniądz, ludzie powtarzają jak zaczarowani "ciągle brakuje mi czasu", "nie mam na to czasu", "doba by mogła mieć 48h". Znam to ze swojego życia. Jeśli nie jest się dzieckiem na utrzymaniu rodziców, to tak wygląda życie i tego typu artykuły trzeba pisać po nocach lub... w ogóle ich nie pisać i iść spać. Z racji statusu "noob'a na YT" poczuwam się do obowiązku napisania artykułu. Kontynuując przerwaną myśl, proszę odpowiedz sobie teraz, którym z tych sklepów Ty jesteś i co oferujesz klientowi? Czy ktoś poza znajomymi, którym kultura nakazuje, Cię odwiedzi? Owszem, wspomniany wcześniej jeden na tysiąc...
W tej chwili wypadałoby spojrzeć na płaczących autorów tematów o tym, jak to są poszkodawni i nie mogą się wybić. Jak myślicie, ile z kanałów autorów oferuje coś innego niż gry? Śmiem podeprzeć się na mojej małej próbie statystycznej, że nie jest to więcej niż 3.5%. A dlaczego? Bo kurka wodna nie ma powodu, dla którego ktoś miałby przyjśc do Twojego malutkiego sklepu, nie wiedząc nawet co oferujesz i mając obok potężne renomowane marki. Czy to oznacza całkowity koniec możliwości zdobywania widzów nagrywając gry? Oczywiście, że nie! Ale... skoro chcesz mieć klientów i już musisz sprzedawać ten żółty ser, to może zrobiłbyś taką odmianę sera, którego nikt nie ma, czyli nagrał grę której nikt nie nagrał? Trudna sprawa, nieprawdaż? Z przykładowo 1000 nowych kanałów, statystycznie 965 jest o grach. Zakładam, że jeden z takich kanałów osiąga próg chociażby 5 000 widzów. Cały 1 kanał na 965 daje nam galaktyczne 0.103% szansy, że to właśnie będziesz Ty! Żeby Ci to uświadomić, ile to jest 0.1%... Kup 1000 piłeczek od ping ponga, pomaluj jedną mazakiem, potem wrzuć wszystkie do urny i wylosuj jedną. Tak to wygląda w przybliżeniu. Jak określasz swoje szanse? Ile razy musisz losować, aby wyciągnąc pomalowaną piłeczkę? 1? A może 2500? Tak właśnie wygląda sprawa prawdopodobieństwa zdobycia widzów nagrywając gry, moim prywatnym zdaniem. Być może Ci się uda na pierwszym kanale, a być może dopiero po założeniu 2500 kanałów Ci się uda...
Do powyższych rozważań nie wziąłem jednego bardzo ważnego aspektu, który dodatkowo osłabia wyżej wymienione szanse. Niedługo zaczynamy już 2016 rok. Teraz komputer za 2000zł jest w stanie pociągnąć takiego Wieśka III. Dochodzi zatem wybór u wielu ludzi "wolę siedzieć na dupie i oglądać jak ktoś się dobrze bawi, czy samemu zagrać?". Ja osobiście umieram po 5 minutach jak ktoś gra i ocknąć mnie może tylko bomba atomowa, która wybuchnie mi centralnie pod brodą! Za to grając samemu czasem ciężko jest mnie oderwać od komputera. Dlaczego? Wolisz oglądać jak ktoś się dobrze bawi, czy samemu się dobrze bawić? Wolisz oglądać jak ktoś bawi się z fajnymi dziewczynami na plaży popijając drinki, czy sam wolałbyś to robić? Chciałbym w przyszłości przeprowadzić sondę wśród ludzi dając im tylko dwie możliwości do wyboru: wolisz oglądać jak ktoś gra, czy samemu grać? Stawiam, że będzie miażdżąca przewaga na drugą opcję. Chwila! Ty nagrywasz gry, prawda? Więc też wolisz grać! Po co więc to nagrywać? Dla mniejszości, która w tłumie Cię i tak nie odnajdzie, wmawiając sobie, że "ja nie robię tego dla widzów, że nie obchodzą mnie statystyki"? To po co wstawiasz na yt, skoro nie robisz tego dla widzów? Z takim nastawieniem równie dobrze możesz odłożyć swoje filmy na półkę stojącą na strychu, ot co...
Uff... Wydawać by się mogło, że bardzo zlinczowałem osoby nagrywające gry, jednak nie to miałem na celu. Chcę Ci tylko pokazać, co robisz i jakich efektów możesz się spodziewać - podkreślę to kolejny raz, moim zdaniem i nie musisz się z nim zgadzać. Dodatkowo należałoby w końcu wziąc pod uwagę kryterium jakości tego co oferujecie. Ku temu również przeprowadziłem pewne badania, które trwały 30 dni. Otóż każdego dnia wyszukiwałem nowych kanałów, posiadających na koncie maksymalnie 3 filmy. Dzień w dzień szukałem po datach wstawiania i oglądałem od 2 do 4 osób i wiecie co? Moje filmy nie są może dobre jakościwo i zdaję sobie z tego sprawę, ale 90% klipów początkujących yt'berów to bym skasował i usunął w niepamięć! Proszę państwa, Wy chcecie się wybić, co oznacza "zdobyć widzów". Czym? Ja się pytam czym? Intro głośniejsze o 30dB od pozostałości filmu jest nagminnym standardem, nagrywanie w formacie 4:3 i rozciąganie do 16:9 jest dla Was czymś normalnym, a o audio nie wspomnę nawet, bo nie dośc, że oczy krwawiły, to uszy mi zwiędły dosłownie. Przez te 30 dni z początkujących yt'berów znalazłem dosłownie 3-4, którzy wiedzieli co robią i dało się ich oglądać pod względem jakościowym (w ogóle nie zahaczam jeszcze o merytorykę, bo z artykułu zrobiłaby się książka). Halooooooooooo!!! Budzimy się! Chcesz coś osiągnąć, to się postaraj, zamiast płakać.
Właśnie odnośnie tych starań... Postanowiłem również zastanowić się, dlaczego jest tak wiele nowych kanałów z grami. Czyżby były one unikatowe? Nieee, przecież o tym wcześniej już pisałem. Czyżby były czymś wyjątkowym? Skądże, jest ich więcej, więc są powszechne. To może wymagają ogromnego zaangażowania i bardzo dużo pracy względem innych filmów? Przemyślmy to. Czego wymaga nagranie filmu z gry? Zainstalowania gry - to rzeczywiście może być trudne, prawda? Trzeba wybrać na której partycji zainstalować... Po tej jakże ciężkiej decyzji większośc musi uporać się ze ściagnięciem cracka do Frapsa, zakładając przy tym górę tematów na forum, "a dlaczego mi to nie chodzi"? Jak już chodzi, to potem jest "a jak ustawić ten program, aby było dobrze"? Czy wy kurde bele widzieliście kiedyś temat na forum, "jakie ustawienia dać w kamerze, aby nagrać przelatujący samolot"? Nie mówię, że wszyscy tacy są, ale nieporadność niektórych mnie dosłownie rozbraja. Uff, dochodzimy wreszcie do samego nagrania. Odpalamy grę, wciskamy przycisk "start nagrywanie" i gramy. Na koniec wciskamy "stop" i narazie. W programie do edycji pozostaje dodać intro (którego większośc nie potrafi przyciszyć do poziomu głośności ich filmu, co mnie tak strasznie irytuje, że wypominam to kolejny raz), outro, odszumić i gotowe. No dobra... niektórzy robią jeszcze bardzo czasochłonne "cięcia". Super. Tyle? Już? Tak. To porównajmy sobie teraz czasochłonność takiego nagrania do filmu, w którym ktoś podejmuje się przedstawić content inny niż gry, dajmy na to jakąś historię, a być może teraźniejszość lub przyszłość. Ostatnim z takich filmów na naszym forum były ciekawostki o Adolfie Hitlerze. Film bardzo mi się spodobał. Myślicie, że kosztował autora tyle samo pracy co zwykłe nagranie z gry? Może więcej? A może mniej? Moim osobistym zdaniem zdecydowanie więcej. Wynikałoby, że nagrywanie gier jest najprostszym rodzajem tworzenia filmów i to jest kolejny czynnik, dlaczego gier jest tak dużo. Po prostu tworzenie tych filmów nie wymaga od nas... od Ciebie tyle pracy, co stworzenie przytoczonego filmu o byłym dyktatorze.
Jeśli dotrwałeś aż do tej części tekstu, proszę Cię zastanów się nad tym co tworzysz, zanim zaczniesz płacz o braku widzów i popularności Twojego kanału. Stawiaj sobie cele takie, na jakie sam pracujesz. Tworząc najprostsze materiały oczekuj najprostszych wyników. Wiele razy czytałem, że YouTube to praca, a jak to mówią - jaka praca, taka płaca. Bolączką dzisiejszego świata jest fakt, że każdy wymaga od innych wielu rzeczy, jednak mało kto z nas daje cokolwiek od siebie. Ja w życiu mam pod tym względem prostą zasadę - wymagam od innych nie więcej, niż od samego siebie. Jeśli więc chcę wymagać czegoś od innych, to najpierw wymagam tego od siebie, robię to. Zainspirował mnie do tego Jan Paweł II, który powtarzał, abyśmy najpierw wymagali od siebie. Zawsze w tym co robię od siebie wymagam najwięcej, starając się pozostać co do swojej osoby krytyczny. Nie ważne czy piszę artykuł na temat ukochanego portalu jakim jest yt, czy tworzę filmy, czy prowadzę auto...
I na sam koniec - napisał to facet posiadający marne (w Twoich oczach) 83 subskrypcje. Mogłeś to najpierw sprawdzić i w ogóle nie czytać nic nie znaczących wypocin takiego noob'a!