@Misiael, widzę że spotkałem kolejnego fapfapera pod względem gier, Let's Play.
Misiael napisał(a):Hej, ale to IMHO bardzo niesprawiedliwa ocena gry.W twoim mniemaniu.
Misiael napisał(a):Gra – przedstawiona z perspektywy pierwszoosobowej – to niezwykłe misterium operujące wieloma subtelnymi środkami przekazu zwiększającymi, potęgującymi wartość merytoryczną i artystyczną produkcji.Mogłaby i być z perspektywy trzeciej osoby, gdyby dostała widok "zza pleców" zyskałaby na wartości, bo byłoby widać nogi. Subtelne środki przekazu? Dźwięk i tekst? Naprawdę?
Misiael napisał(a):Umyślny brak jakiejkolwiek interakcji z otoczeniem wymusza interakcję innego rodzaju – opartą na czysto subiektywnych odczuciach.Czyli patrz na film wciskaj przycisk "W", idź do przodu i patrz co ci zaprogramowaliśmy, a ty szukaj w tym głębszego sensu.
Misiael napisał(a):W Dear Esther celem jest nie zbieranie monet czy innych abstrakcyjnych fantów, a zbieranie przeżyć, doznań, wspomnień.Doznań? Wspomnień złej gry, która ma być artystyczna, ale jej nie wychodzi?
Misiael napisał(a):Dodajmy do tego jeszcze bardzo czytelne osadzenie gry w prądzie realizmu magicznego (z bardzo niewielkimi elementami oniryzmu i surrealizmu), z licznymi, istotnymi dla interpretacji nawiązaniami fabularnymi do Biblii, numerologii czy psychoanalizy.Jesteś na wyspie, dzieją się dziwne rzeczy, widzę numerki, lochy i smoki, pora odstawić zielsko.
Misiael napisał(a):w istocie wirtualnym spacerem po zapomnianej wyspie.Wiesz, nie żeby coś, ale bardziej złośliwi ludzie odpisaliby na to "wyjdź na dwór".
Misiael napisał(a):Mam kilka interpretacji tej kilkupoziomowej opowieści przedstawionej w Dear Esther,Przytocz je, bo póki co zastanawiam się czy nie spotkałem jakiegoś nowego psychologa z dziedziny gier komputerowych, gdzie każda gra która wg jego skromnej opinii jest "artystyczna", jest na 100% artystyczna.